Ogłoszenie grzecznosćiowe Kraków :
Franuś podopieczny Dom Tymczasowy Dla Kotów MOGET szuka domu na zawsze 🐈🏠
PROSZĘ UDOSTĘPNIAJCIE ♥️, DO ADOPCJI:
Siema, nazywam się Franek. Zaraz opowiem Wam moją historię. Będzie trochę długa ale za to zacna.
Zeszłej jesieni siedziałem sobie samotnie patrząc w odmęty jeziora Wdzydze. Kontemplowałem nad moim życiem… Samotny, chory, bez kariery i przyszłości na tej kaszubskiej wsi. Usłyszałem „kici” czy coś tam, odwracam się i widzę jakąś paniusię. Od razu sprzedałem jej „a-psik” i zielonego smarka na pół metra. Ani się obejrzałem a ona cap mnie na ręce, niesie gdzieś a potem łup do samochodu. Porwanie za młodu normalnie. No to siedzę w tym samochodzie i siedzę… W końcu zachciało mi się „dwójeczkę”, zrobiłem co trzeba na siedzeniu bo nie było innego wyjścia. Paniusia się nawet nie gniewała ale za to wsadziła mnie do takiej niby klatki. No to siedzę dalej… W końcu przyszły we dwie. No i czuję że jedziemy. Aha, jeszcze mnie sprawdziły czy jestem na pewno chłopak bo jak bym był kotką i to karmiącą to wtedy nie wolno zabierać! I trzeba wpierw dzieci znaleźć. No to jedziemy nie wiem gdzie, darłem się trochę ale w końcu mi się znudziło. Poszedłem spać, na pleckach ze szkitkami w górę. Paniusie się śmiały nie wiem czemu. No i tak przez 7 godzin z przerwą na fajne żarcie, piciu i kolejną „dwójeczkę”. Dojechaliśmy do Krakowa. Zaniosły mnie na 2 piętro i otwarły się salony… i co widzę? Całe stado kotów, sześć sztuk. Jakiś zjazd integracyjny czy co? No to się grzecznie przedstawiłem. Jest tu taki Heniek którego też ta sama paniusia Agnieszka wywiozła ale z Cieszyna. Fajny koleś.
Ze względu na to że byłem spory chłopak z jajami zakwaterowały mnie w osobnym pokoju (teraz wiem że Agnieszki). Zrobiły tak, ponieważ w domu było za dużo ładnych dziewczyn o których dobre imię obie paniusie się mocno obawiały. I zaczęło się leczenie, pigułki itp. Trwało to chwilę aż pewnego dnia zasnąłem i obudziłem się bez klejnotów i z zaszytym okiem. To oko to OK bo je wcześniej straciłem, miałem wypadek i został mi tylko pusty oczodół. Ładnie mi to zacerowali ale reszta, bez komentarza.
Potem otwarły się przede mną na oścież salony. No niby fajne ale cena za to była wysoka. Dobrze było przez chwilę i znowu zachorowałem. Dopadł mnie jakiś wściekły krakowski wirus. Ledwo dychałem, możecie zobaczyć na „Mogecie” są zdjęcia. Kolega Heniek miał to samo, ale nawet gorzej bo przestał jeść i paniusie futrowały go ze strzykawki.
Teraz jestem zupełnie zdrowy. Jestem bardzo wdzięczny bo walczyły o mnie jak lwice. Dominika dała mi nawet imię. Wcześniej byłem tylko „kici, kici” a teraz jestem Franuś. Mieszkam na salonach z balkonem. Jak lecę do miseczki to kręcę kółeczka, strasznie się wtedy śmieją. Lubię się miziać, bardzo. Głośno wtedy mruczę. Dużo gadam bo mam w końcu do kogo. Bardzo lubię być blisko ale siedzenie na kolanach mi nie pasuje, bo nie. Jakoś nie w moim stylu. Mam nawet swoje zabawki. Uwielbiam ganiać za piórkiem albo mam jeszcze taki tor z kulką.
Jak by Wam się kiedyś napatoczył bidny kot, bierzcie! To nic strasznego i trudnego. Mnie obcego wsiowego bidę dziewczyny wiozły 600km i nic mi nie jest a raczej jest całkiem nieźle. Jestem młody, jakiś rok z hakiem i odnalazłem cel w życiu: zjeść co mi dadzą (a dają pyszniutkie), wyspać się na kołderce, od czasu do czasu zlać Linkę (Poziomka leje mnie), poganiać za piórkiem i kochać ludzi.
Dobrze mi tu ale już jestem dorosły i przydałoby się już wyprowadzić od przyszywanych matek.
Jestem do wzięcia, może ktoś zaproponuje mi jakiś fajny bezpieczny kwadrat?
FRANUŚ około 1,5 roku
STERYLIZACJA – tak
ODROBACZENIE – trzeba powtórzyć
SZCZEPIENIE – jeszcze nie
KUWETA – (wbrew pozorom 😂) 100% skuteczności.
Proszę pisać na priv albo dzwonić 501 013 892. Obowiązuje umowa adopcyjna. Dom niewychodzący, zabezpieczony balkon i okna.
Comments are closed.