Kochani!

Kolejny tydzień za nami, wobec czego meldujemy się z jego podsumowaniem. 

STAN KOTÓW: 147, w tym 4 rezydentów pod naszą stałą opieką.
Z najwłaśniejszych domków machają Wam dzisiaj: Michał, Milky, Mela, Pan Wąsik oraz Aria.
Żyjcie długo i najszczęśliwiej 
Odszedł od nas niestety kot z Morawicy, bardzo nam przykro, że nie udało mu się pomóc 

NOWE KOTY I KOTY W LECZENIU

3 kociaki z warsztatu samochodowego w Borku – dotarły do nas w niedzielę po południu. Pani usiłuje złapać jeszcze matkę i czwartego malca, trzymamy kciuki, żeby się udało.

Kociak z Balic – dzieciak znaleziony przy dwupasmówce do Balic, dowieziony do nas pędem w plecaku znalazcy. Przebywa obecnie na kwarantannie w fundacyjnym szpitaliku.

Mała szylkretka – w sobotni wieczór wpłynęło do nas zgłoszenie o kocięciu, który płacze w krzakach. Właścicielka posesji znalazła ok czterodniowe kocię bez matki, które płakało przez kilka godzin. Poprosiła nas o wskazówki jak opiekować się malcem. Po przyjeździe pokazaliśmy Pani jak karmić i masować brzuszek. Pani jednak nie podjęła się opieki nad malutką (nie była w stanie wstawać co 2 h do oseska), dlatego też mała trafiła do nas. Od poniedziałku przeprowadzi się do domu tymczasowego, który zajmie się nią, póki nie zacznie sama jeść.

Kotka z kociętami ze Zborczyc – jedni znajdują w lesie grzyby, inni borówki (bądź jagody), a jeszcze inni pudełko z kocią mamą i czwórką maleństw… Tak właśnie było w przypadku Pani, która nieopodal Gdowa znalazła porzuconą w kartonie całą kocią rodzinę. Małe nie mają nawet tygodnia. Pani zgarnęła towarzystwo do siebie, jednak z racji wyjazdu za granicę nie była w stanie podjąć się opieki nad nimi. Zgodziliśmy się pomóc. W tzw. „trybie turbo” oddaliśmy do wolnego domu tymczasowego kociaki z Zielonych Wzgórz, a ich miejsce zajęła mama z przychówkiem. Obecnie cała piątka ma się dobrze.

4 maluchy ze stodoły – malce urodzone przez dziką kotkę w podkrakowskiej wsi, zgłoszone przez osobę, która współpracuje z nami od dawna. Jedyne co mogliśmy zrobić, to wypożyczyć klatkę-łapkę w celu wyłapania mamy i zabrania jej na zabieg oraz zgarnięcia maluchów. Z braku miejsca nie byliśmy w stanie umieścić ich u siebie, dlatego zaproponowaliśmy by osoba zgłaszająca została domem tymczasowym. I tak się właśnie stało. Malce – sztuk 4 – urodzone w kwietniu, są już po pierwszym odrobaczeniu; po wyleczeniu świerzba i szczepieniu będą szukać swoich domków nazawszowych.

Malce z os. Dywizjonu – 2 malce zabrała nam już wcześniej bakteria coli powodując obrzęk płuc i mózgu. W tym tygodniu walczyliśmy o 3 malca, którego stan gwałtownie się pogarszał. Przez kilka dni maluch przebywał w klinice Arka, bo walczyliśmy o to, by zaczął trzymać fizjologiczną temperaturę ciała bez pomocy maty grzewczej. Wczoraj wreszcie ustabilizował się i wrócił pod opiekę mamy. Obydwoje przebywają w naszym fundacyjnym szpitaliku.

Kot z os. Podwawelskiego – zgłoszony przez karmiciela jako powypadkowy, który od kilku dni leży w budce. Po gruntownym przebadaniu i wykonaniu testu paskowego na białaczkę okazało się, że jest bardzo wysoce prawdopodobne, że kot właśnie na nią cierpi, a osowiałość spowodowana może być kolejnym rzutem choroby. Został ustabilizowany i wykastrowany. Czekamy na wynik badania PCR w kierunku białaczki, który jednoznacznie określi jego stan, dzięki czemu będziemy wiedzieć, czy chorobą może być objęte całe stado kotów żyjących na tamtym terenie. 

Kot z Kazimierzy Wielkiej – przywieziony w zeszłym tygodniu z chorym okiem – jest już po zabiegu usunięcia gałki ocznej. Podczas badań okazało się jednak, że chłopak ma zmienione chorobowo płuca – być może po przebytym jakiś czas temu zapaleniu płuc. W chwili obecnej przyjmuje antybiotyki. W środę kontrola i wyjęcie sączka z oka – miejmy nadzieje, że będzie już tylko lepiej.

KILOMETRY I GODZINY

KILOMETRY: 
472 km pokonał kotowóz z Anią za kierownicą, którzy wspólnie odławiali koty, rozwozili zamówienia, dostarczali zapasy do domów tymczasowych, koty do weterynarzy i karmę dla dziko żyjących bezdomniaków.
250 km (dane szacunkowe) zrobili nasi niezawodni wolontariusze – jeżdżąc na wizyty przedadopcyjne, odwożąc koty do domów, pomagając w konsultacjach weterynaryjnych lub dostarczając najpotrzebniejsze dla nas rzeczy 

GODZINY
72:40 godziny to czas, gdy na straży kotów stała Ania
250 godzin to szacunkowy czas, który poświęcili im nasi wolontariusze – czy to na dyżurach, czy też podczas transportów kociaków, wizyt, fundacyjnego szopa, fotografowania czy miliona innych rzeczy. To w zasadzie stałe minimum, bo zawsze trzeba koty nakarmić, posprzątać, zawieźć do lecznicy czy domu tymczasowego

JESTEŚMY W ZAPAŚCI FINANSOWEJ 😪
Więcej szczegółów możecie przeczytać pod poniższym linkiem:
https://www.facebook.com/stawiamynalapy/posts/2004655282880645

Jeśli możecie przekazać nam darowiznę, choćby najmniejszą, to prosimy o wpłaty na poniżej podane konto.
Krakowska Fundacja Pomocy Zwierzętom
Stawiamy Na Łapy
79 2130 0004 2001 0651 3691 0001

NADAL PILNIE POSZUKUJEMY DOMÓW TYMCZASOWYCH
Pękamy powoli w szwach i niestety, jak tak dalej pójdzie – przestaniemy być w stanie przyjmować kolejne zwierzaki w potrzebie 

Jeśli chcielibyście dołączyć do najlepszej ekipy na świecie, to cały czas poszukujemy wolontariuszy, szczególnie do opieki nad naszymi kotami przebywającymi w kociarni i fundacyjnym szpitaliku – wszelkie ręce do pomocy na wagę złota.

Za wszelką pomoc z całego serca dziękujemy.
I przede wszystkim dziękujemy, że jesteście z nami!
Bo bez Was – to wszystko, co robimy – naprawdę nie byłoby możliwe!

Ps. Na zdjęciu naszych trzech muszkieterów z Borku Fałęckiego