Kochani!

Kolejny tydzień za nami, wobec czego meldujemy się z jego podsumowaniem.

STAN KOTÓW: 141, w tym 3 rezydentów pod naszą stałą opieką
W ubiegłym tygodniu pożegnaliśmy maluszka z Wielkiej Wsi i Rozalkę Żegnajcie, kochani…
Do własnych domków pojechało natomiast 3 naszych podopiecznych: Grażynka, Todd i Moli. Apacz i Bożenka zostali już na zawsze w swoich domkach tymczasowych, które stały się ich nazawszowymi  Wszyscy machają Wam już z własnych łóżeczek 

NOWE KOTY I KOTY W LECZENIU

Kot z wypadku z Proszowic – zgłoszony jako kot potrącony przez samochód, znaleziony przy drodze; przewieziony przez osoby, które go znalazły, do pobliskiego weterynarza, który jednak nie był w stanie mu pomóc. Skontaktował się z nami, my poprosiliśmy o transport do kliniki Arka, gdzie okazało się, że kot ma połamaną szczękę, oraz odmę płucną.

Kocięta z ul. Na Wzgórzach – dostaliśmy zgłoszenie o dwóch poranionych kotach oraz kociętach na obrzeżach Krakowa. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że kociaki około 7-tygodniowe mieszkają w stodole, w miejscu składowania słomy, po której to biegają ok. 2,5 metra nad ziemią… Czym może się to skończyć, to każdy prawdopodobnie wie – dlatego też zdecydowaliśmy o zabraniu malców. Udało się również złapać jednego z poranionych kotów (rana na piersi, najprawdopodobniej pęknięty ropień – rana została oczywiście oczyszczona, goi się – kot wykastrowany dochodzi do siebie w lecznicy Ambuwet). Drugi kocur niestety nie pojawił się.

Kocięta z os. Złocień – we wtorek wieczorem otrzymaliśmy zgłoszenie o martwej kotce w tamtej okolicy. Została potrącona przez auto, a wyglądała na karmiącą. Mieszkańcy osiedla wyruszyli na poszukiwania, jednak maluchów nie odnaleziono. W czwartek jedna z naszych wolontariuszek – spacerując z dziećmi – usłyszała miauczenie kociąt w pustostanie przy ul. Taborowej (równoległa do Agatowej, czyli tej, przy której znaleziono martwą kotkę). Wyruszyliśmy więc do akcji. Na miejscu, w piwnicy, ze składu plastikowych butelek i gór ubrań patrzyło na nas sześcioro ocząt. Po wyciągnięciu pierwszego malca dwa pozostałe ukryły się, dlatego żeby je uratować, trzeba było opróżnić całą piwnicę. Wydawałoby się, że to już happy end tej historii, ale… 
W sobotni wieczór dzwoni fundacyjny telefon – bawiące się w tamtej okolicy dzieci znalazły 4 kociaka – żywego, choć w znacznie gorszym stanie. Zapakowały go w pudełko, napoiły i pobiegły do taty po pomoc. Rodzina widziała na osiedlu kotowóz, więc pojechali w jego stronę. Już stojąc pod autem zadzwonili, że mają malucha i proszą o wsparcie. Dzieciak już po chwili był zaopiekowany, niestety dość mocno się odwodnił i konieczne było podskórne podanie płynów. Pierwsza porcja wchłonęła się jak w gąbkę, po drugiej zaczęło być już lepiej. Na dzień dzisiejszy kociak jest pod stałą opieką i ma się dobrze.

Kocięta z naszego domu tymczasowego na ul. Okólnej – po odrobaczeniu dostały biegunki, są stabilizowane w fundacyjnym szpitaliku. Najprawdopodobniej inwazja pasożytów była na tyle silna, że spowodowała problemy żołądkowe. Organizmy powoli wracają do normy.

Kumpel – nasz białaczkowiec przeszedł pomyślnie kastrację (zabieg musiał być wykonywany z wielką ostrożnością, gdyż środki znieczulające mogą przyczynić się do rzutu białaczkowego) i dochodzi do siebie pod okiem dr Andruchowicz. Niebawem przeprowadzi się do domu tymczasowego.

Ermentruda – po sterylizacji pojechała prosto do domu tymczasowego. Ekipa wolontariuszy kociarni, gdzie dziewczyna przebywała, zaobserwowała, że brzuch naszej drobnej, powypadkowej koteczki bardzo się powiększył. Na USG pokazał się jeden płód… Jako że kotka miała robione zdjęcia RTG we wcześniej ciąży (nie mieliśmy pojęcia o tym, że może być ciężarna w momencie wykonywania tamtego badania) malucha trzeba było uśpić śród-operacyjnie -naświetlenie ampuł płodowych/płodu promieniami RTG powoduje bowiem rozszczep kręgosłupa, potworkowatość – ten maluch również wykazywał wiele nieprawidłowości rozwojowych  To była trudna decyzja, ale nie mogliśmy dopuścić, by cierpiał 

Dwie kotki odłowione przez karmicieli – pierwsza ze zmianą w jamie ustnej wymagała oczyszczenia zmiany z ropy, podania antybiotyków, obecnie kotka przebywa w gabinecie Ambuwet, gdzie rana się goi. Druga, z zerwanym mięśniem, początkowo skierowana do dr Orla, który po prześwietleniu stwierdził, że nie wymaga to interwencji chirurgicznej, lecz rehabilitacji, która – umówmy się – u dzikiego kota nie jest możliwa. W porozumieniu z lekarzami zdecydowaliśmy o przeniesieniu kotki do dr Miśkowicza, wykonaniu sterylizacji, a następnie ograniczeniu jej ruchu na ok 14 dni. Po tym czasie mięśnie powinny się zregenerować, a kotka będzie mogła wrócić na wolność.

Kocięta w Jerzmanowic – 4 malce złapaliśmy w zeszła sobotę – są już w dobrej formie i mieszkają u pani weterynarz z Ambuwet. Na miejscu został 5 malec, którego nie udało się złapać wcześniej. Przez pół poniedziałku nasza Ania na niego polowała, ten jednak konsekwentnie odmawiał współpracy. W końcu Ania poprosiła o pomoc sąsiadów, zostawiła im klatkę-łapkę, państwo mieli dzwonić, gdyby kociak się złapał. W sobotni poranek się udało – dzieciak został zabezpieczony do przyjazdu Ani w klatce dla papużek. Malec jest w najgorszym stanie z całej piątki – ma koci katar, zaropiałe oczka, na szczęście ładnie je i powoli się stabilizuje.

Koty z Kazimierzy Wielkiej – w środę dostaliśmy zgłoszenie o 4 kotach z silnym kocim katarem. Niestety w okolicy nie ma żadnej fundacji zajmującej się kotami, więc ruszyliśmy z pomocą. Na miejscu zastaliśmy koty, które jednak nie reflektowały na współpracę i wycieczkę do Krakowa. Zostawiamy więc opiekunce stada klatkę-łapkę z prośbą o podejmowanie prób łapania i – jeśli by się udało – przewiezienie kotów do lecznicy Ambuwet. I właśnie tak się dzieje. Po kilku godzinach mamy pierwszego zwierzaka. Stan ogólny dobry, została na obserwacji w gabinecie, przeszła zabieg sterylizacji. Cały czas próbujemy złapać kota w najgorszym stanie, który praktycznie nie ma oczu. Prosimy o kciuki.

Kot z Rudnika – tutaj sytuacja potoczyła się zupełnie nieoczekiwanie. Kota zgłasza pani, zrozpaczona przekazuje informację, że kot słania się pod pobliskim sklepem. Na cito organizujemy kogoś, kto może go odwieźć do najbliższego weterynarza, gdzie okazuje się, że kot niedomaga… z powodu przejedzenia  Kot został na tą chwilę pod opieką lecznicy, gdzie zostaną wykonane podstawowe badania (na wypadek, gdyby nie tylko obżarstwo spowodowało całą sytuację) i zabieg kastracji.

Michał – chłopak jest już po wyjęciu blaszki stabilizującej złamaną kość. Dochodzi do siebie w domu tymczasowym pod czujnym okiem jednej z naszych wolontariuszek.

Szafir – przejdzie podobny zabieg w przyszłym tygodniu. Jeśli wszystko będzie w porządku – wraca do opiekunki.

WYDARZENIA INNE

Trwa Wielki Szopping, z którego cały dochód przekazany będzie na opiekę nad przebywającymi pod naszą opieką kiciuszkami. Serdecznie zapraszamy – mamy niebagatelne fanciochy i kosmicznie niskie ceny 
https://www.facebook.com/groups/459058790970583/

KILOMETRY I GODZINY

KILOMETRY: 
760 km pokonał kotowóz z Anią za kierownicą, którzy wspólnie odławiali koty, rozwozili zamówienia, dostarczali zapasy do domów tymczasowych, koty do weterynarzy i karmę dla dziko żyjących bezdomniaków.
250 km (dane szacunkowe) zrobili nasi niezawodni wolontariusze – jeżdżąc na wizyty przedadopcyjne, odwożąc koty do domów, pomagając w konsultacjach weterynaryjnych lub dostarczając najpotrzebniejsze dla nas rzeczy

GODZINY
79 godzin to czas, gdy na straży kotów stała Ania
250 godzin to szacunkowy czas, który poświęcili im nasi wolontariusze – czy to na dyżurach, czy też podczas transportów kociaków, wizyt, fundacyjnego szopa, fotografowania czy miliona innych rzeczy. To w zasadzie stałe minimum, bo zawsze trzeba koty nakarmić, posprzątać, zawieźć do lecznicy czy dt.

NADAL PILNIE POSZUKUJEMY DOMÓW TYMCZASOWYCH
Pękamy w szwach i niestety, jak tak dalej pójdzie – przestaniemy być w stanie przyjmować kolejne zwierzaki w potrzebie 

Jeśli chcielibyście dołączyć do najlepszej ekipy na świecie, to cały czas poszukujemy wolontariuszy, szczególnie do opieki nad naszymi kotami przebywającymi w kociarni i fundacyjnym szpitaliku – wszelkie ręce do pomocy na wagę złota.
Jeśli możecie przekazać nam darowiznę, choćby najmniejszą, to prosimy o wpłaty na poniżej podane konto.
Krakowska Fundacja Pomocy Zwierzętom
Stawiamy Na Łapy
79 2130 0004 2001 0651 3691 0001

Za wszelką pomoc z całego serca dziękujemy.
I przede wszystkim dziękujemy, że jesteście z nami!
Bo bez Was – to wszystko, co robimy – naprawdę nie byłoby możliwe!

Ps. Ze zdjęcia pozdrawiają Was dziecioraczki ze Złocienia – już bezpieczne, z pełnymi brzuszkami i pod nieustanną opieką swojego wspaniałego domu tymczasowego