Kochani!

Kolejny tydzień za nami, wobec czego meldujemy się z jego podsumowaniem.

STAN KOTÓW: 146, w tym 4 rezydentów pod naszą stałą opieką.
Do własnych domków spakowali plecaczki i myniaszki: Fila, Salem oraz Pirat. Powodzenia, żyjcie długo i szczęśliwie 

NOWE KOTY I KOTY W LECZENIU

Koty z warsztatu – na terenie warsztatu samochodowego w pobliżu ul. Zakopianka ulokowała się kocia mama z młodymi. Akcję wyłapywania rozpoczęto w sobotę 7 lipca, ale niestety wtedy nie udało się nic złapać, za to następnego dnia Pani zgłaszająca złapała trzy kocięta. Poniedziałek przyniósł dobre wiadomości – udało się złapać czwarte kocię oraz matkę. W chwili obecnej kocięta przebywają na kwarantannie w fundacyjnym szpitaliku, a mama została poddana zabiegowi sterylizacji.

Koty z ul. Balickiej – na terenie jednego z tamtejszych zakładów pracy przebywała kotka z kociętami dokarmiana regularnie przez jednego z pracowników. Niestety mężczyzna rozchorował się, a opieki nad kotami nikt nie przejął. Zwierzęta zostały całkowicie same. Przez fundacyjny fanpage zostaliśmy powiadomieni o całej sytuacji, w międzyczasie zadzwonił do nas również jeden z pracowników i błagał o pomoc. Z odsieczą przybyła nasza wolontariuszka, która zostawiła dla kotów karmę oraz ustaliła z pracownikami, na jakich zasadach możemy zostać wpuszczeni na teren zakładu. Równocześnie szukaliśmy już miejsca dla kociej rodzinki.
We wtorek udaliśmy się na miejsce w celu łapania towarzystwa. Jako pierwsza do klatki weszła matka kociąt, która jadła tak łapczywie, że nawet nie zauważyła zamknięcia klatki; po przeniesieniu jej do transportera, na nic nie zwracając uwagi… jadła dalej  
Chwilę potem ukazał się nam kolejny kot, a raczej coś, co kotem być powinno – gdyż talia osy i widoczne żebra wzbudziły w nas przerażenie. Drugi kot, podobnie jak poprzedni, jadł nie zwracając uwagi na nic. Następnie udało się złapać jedno kocię, dwa pozostałe ukryły się przed nami bardzo skutecznie. Podjęliśmy decyzję o pozostawieniu klatki łapki na miejscu (po wcześniejszym uzgodnieniu z pracownikami firmy, którzy mieli zerkać czy coś się złapało i dawać znać). Niestety klatka stała pusta do późnego popołudnia. Postanowiliśmy więc, że wrócimy w środę, która była ostatnim dniem przez wyjazdem na urlop. Było to o tyle istotne, że jeśli właśnie wtedy nie udałoby się malców złapać, to zostałyby same do 24 lipca. Determinacja była zatem ogromna. I tu na szczęście przyszli nam z pomocą pracownicy firmy. Malce ukryły się bowiem najpierw pod samochodem służbowym, potem pod samochodami pracowników. Jednego udało się złapać bawiąc się z nim papierową kulką. Ostatni, ten najbardziej wystraszony, biegał przerażony i chował się pod maskami – spod których pracownicy go wypłaszali, aż w końcu wspólnymi siłami przegoniliśmy malucha między ścianę a wielką, ciężką, metalową beczkę. Panowie powoli ją odsuwali, a nam udało się wydostać stamtąd wystraszonego malca. 
Tym sposobem cała trójka maluchów odkarmia się już w fundacyjnym w szpitaliku; kotki – również po odkarmieniu i stanięciu na łapy – zostaną wysterylizowane i wypuszczone.

Kociak z robaczycą – w czwartek zgłosiła się do nas po pomoc osoba spod Olkusza, której ktoś podrzucił na teren posesji kociaka. Pani udała się do lecznicy, gdzie dostała środek odrobaczający dla malca, po którego podaniu z kota zaczęły się wydostawać robaki wszelkimi otworami… Dzięki współpracy z innymi osobami z tamtych okolic (państwo mieli do nas dostarczyć bardzo osłabione kocię, które znaleźli, ale które jednak nie dożyło tego momentu) udało się dzieciaka przewieźć do kliniki Arka, gdzie jest stabilizowany. 
Z tego miejsca chcieliśmy też gorąco podziękować państwu, którzy pomogli w organizacji transportu dla dzieciaka, możliwe, że właśnie dzięki ich pomocy kociak zyska nowe życie.

Koszatek (kocię z ogródków działkowych w okolicy ul. Kapelanka) – w czwartek jedna z wolontariuszek, zaangażowana w odławianie kotów w tej okolicy, odebrała zrozpaczony telefon, że na werandzie wreszcie znowu pokazało się kocię, na które wielokrotnie już polowaliśmy – jest bardzo osłabione i silnie biegunkuje. W te pędy wolontariuszka udała się na miejsce, a jej oczom ukazał się kociak leżący jak szmatka – natychmiast zabrała dzieciaka i przewiozła do kliniki Arka, gdzie z pomocą testu paskowego szybko wykluczono panleukopenię. Dzieciak był jednak na tyle wychudzony, odwodniony, kichający i z zaropiałymi oczkami, że został pod opieką weterynarzy. Powoli jest stabilizowany, ale nadal sam nie je. Prosimy o kciuki.

Maluch z os. Dywizjonu – rozchorował się kolejny dzieciak z czwórki rodzeństwa. Dwa malce odeszły (jeden miał wadę serca, drugi kolibakteriozę), w tym tygodniu zaczął ponownie słabnąć trzeci malec (już wcześniej przebywał w klinice Arka). We wtorek jego stan się pogorszył, maluch zaczął tracić temperaturę, został ponownie odwieziony do klinki, gdzie pomimo wysiłków i starań nie udało mu się udzielić pomocy. Maluch odszedł 

Koty ze Złocienia oraz Dziekanowic – oba mioty przebywają w jednym domu tymczasowym. Dzieci ze Złocienia leczą katar oraz kokcydiozę, te z Dziekanowic – świerzb.

Kocię z Wielkiej Wsi – dzieciaki z Wielkiej Wsi rozstały się już z mamą. Troje z nich zniosło to dobrze, lecz stan jednego uległ gwałtownemu pogorszeniu – oczy zaczęły łzawić i ropieć. Malec został przebadany przez dr Miśkowicza, który wdrożył odpowiednie leczenie. Obecnie malec znajduje się pod specjalistyczną opieką.

Zelda (czarne dziecko kotki Pszczółki) – jej problemem jest wypadający odbyt. Obecnie mała jest leczona objawowo, jeśli sytuacja się nie poprawi, będzie musiała przejść zabieg.

Kot z Kazimierzy Wielkiej – jest już po zabiegu usunięcia gałki ocznej. Rana goi się wzorowo.

Okaz, czyli z Piotrowic – chłopak ze starym złamaniem miednicy po dekapitacji główki kości udowej; zaczął bardzo silnie biegunkować. Badanie kału wykazało pasożyta (nicień płucny), który naturalnie występuje w środowisku tropikalnym. Obecnie kot jest w trakcie odrobaczania.

KILOMETRY I GODZINY

KILOMETRY:

397 km pokonał kotowóz z Anią za kierownicą, którzy wspólnie odławiali koty, rozwozili zamówienia, dostarczali zapasy do domów tymczasowych, koty do weterynarzy i karmę dla dziko żyjących bezdomniaków.

300 km (dane szacunkowe) zrobili nasi niezawodni wolontariusze – jeżdżąc na wizyty przedadopcyjne, odwożąc koty do domów, pomagając w konsultacjach weterynaryjnych lub dostarczając najpotrzebniejsze dla nas rzeczy

GODZINY

43:54 godziny to czas, gdy na straży kotów stała Ania

300 godzin to szacunkowy czas, który poświęcili im nasi wolontariusze – czy to na dyżurach, czy też podczas transportów kociaków, wizyt, fundacyjnego szopa, fotografowania czy miliona innych rzeczy. To w zasadzie stałe minimum, bo zawsze trzeba koty nakarmić, posprzątać, zawieźć do lecznicy czy domu tymczasowego

INFORMUJEMY, ŻE AKTUALNIE PRACUJEMY W OKROJONYM SKŁADZIE

Sezon urlopowy dotknął także nas.
Nie tylko nasza Ania pojechała na zasłużony wypoczynek, spora część wolontariuszy także przebywa na urlopach i jest nas mniej niż zwykle.
Pozostali na posterunku będą przede wszystkim skupieni na opiece nad naszymi obecnymi podopiecznymi, zresztą nie ukrywamy – miejsc niestety nie ma, a zgłoszenia ciągle płyną 

Do 24 lipca bardzo prosimy w sprawach fundacyjnych o kontakt mailowy na adres kontakt@stawiamynalapy.pl lub przez wiadomość na Facebooku – postaramy się jak najszybciej odpowiedzieć.

NADAL PILNIE POSZUKUJEMY DOMÓW TYMCZASOWYCH

Pękamy w szwach i niestety brak miejsc a zgłoszenia płyną, staramy się pomagać ogłaszając na fb, wspomagając leczenie ale już nawet na kwarantannach mamy komplet dostawek 

CIĄGLE TRWA ZBIÓRKA NA FUNDACYJNY KIERMASZ

Odbędzie się on w ostatni weekend lipca w Radiu Złote Przeboje na ul. Rakowickiej 18a
Wszystkie szczegóły pod poniższym linkiem
https://www.facebook.com/events/439048619837256/

A MOŻE CHCIELIBYŚCIE ZOBACZYĆ FUNDACJĘ OD WEWNĄTRZ? 
Jeśli chcielibyście dołączyć do najlepszej ekipy na świecie, to cały czas poszukujemy wolontariuszy, szczególnie do opieki nad naszymi kotami przebywającymi w kociarni i fundacyjnym szpitaliku – wszelkie ręce do pomocy na wagę złota.

Jeśli możecie przekazać nam darowiznę, choćby najmniejszą, to prosimy o wpłaty na poniżej podane konto.
Krakowska Fundacja Pomocy Zwierzętom
Stawiamy Na Łapy
79 2130 0004 2001 0651 3691 0001

Za wszelką pomoc z całego serca dziękujemy.
I przede wszystkim dziękujemy, że jesteście z nami!
Bo bez Was – to wszystko, co robimy – naprawdę nie byłoby możliwe!

Ps. Ze zdjęcia pozdrawia Was przebywający w fundacyjnej kociarni Zeus, który nadal szuka swojego własnego domu. Może to spojrzenie kogoś z Was zauroczy 

#stawiamynałapy